środa, 23 września 2015

Czy ludziom się chce?


..ludziom się nie chce...

Dzisiaj doświadczyłam pewnej lekcji, której nauczycielką okazała się osoba z sąsiedztwa.
Już spory kawałek czasu wstecz mówiłam jej o sprawie geoinżynierii, i wówczsas wyglądała na zainteresowaną,
aczkolwiek ani ja nie napierałam, ani ona nie dopytywała, ot taka informacja ode mnie wypłynęła.
Dzisiaj miałam możliwość wręczyć jej znaną już Wam  >ulotkę z tego posta< i ujrzeć reakcję...
Powiem Wam szczerze, że byłam bardzo jej ciekawa;)

No i ujrzałam:)))

..po pierwsze...
osoba ta nie pamiętając już naszej wcześniejszej na ten temat rozmowy,
wyglądała jakby pierwszy raz taką informację dostała;
..po drugie...
stwierdziła (nawet nie przyglądając się o co dokładnie chodzi:)
że (cytuję:)
-"no przecież o tym ciągle w telewizji mówią"
a ja na to z ogromnym zaskoczeniem:
-"w jakiej telewizji???!!!:))

I tutaj dla niewtajemniczonych przypominam, że tego typu informacji nie usłyszy/zobaczy się w mainstreamowych mediach, co to to nie:))) ..bo to nie byłoby na ich korzyść;) ale powoli, gdy coraz więcej ludzi zacznie o tym głośno mówić, zapewne usłyszymy, że to dla naszego dobra, że jest to działanie na korzyść ludzi i ziemi, bo to forma walki z globalnym ociepleniem jest...i tym podobne bzdety, tak że bądźcie czujni;))

Ulotka wylądowała gdzieś na półce, mam tylko nadzieję
(a może to już za dużo;) że sobie w wolniejszej chwili zerknie
..i być może coś z dobrego z tego wyniknie;)))
..ale moja rola "przynoszącego wieści" na tym się już zakończyła,
teraz mogę jedynie okazyjnie być świadkiem ewentualnego rozwoju sytuacji;)

Wiecie co w tej sytuacji było dla mnie uczące?
..albo raczej przypominające, bo o tym wiedziałam a mimo wszystko "miałam nadzieję" że w tym przypadku będzie inaczej;)))
A więc to, że nie każdy jest gotów na daną informację.
A nawet więcej - zdarzały się osoby, które wbrew pozorom okazywały zainteresowanie i to większe, niż mogłam przypuszczać (co było wielkim zaskoczeniem:) a te, które wedle moich domniemań mogłyby się ciut więcej wykazać - totalnie sprawę olewają.

Zatem wniosek wyciągnęłam taki, że:
* owszem, warto wychodzić do ludzi z jakimiś nowinkami czy wiadomościami
(bo możemy być zaskoczeni jak się akcja potoczy:)
lecz
* należy się uzbroić w cierpliwość
i
* warto niczego nie oczekiwać:)
poprzez co
* być w pełni zaskoczonym wynikiem swojego działania:)

***

Może to i śmieszne jest, ale postanowiłam potraktować to dzisiejsze doświadczenie jako pewnego rodzaju lekcję właśnie:) podczas której mogłam sobie przypomnieć kilka reguł jakie na tej naszej Ziemi ktoś zaistniał;) ...kolejny temat-rzeka;))
..i mimo wszystko jestem wdzięczna tejże osobie za udzielenie mi tak pięknej lekcji:)




...ach! ..i jeszcze ciąg dalszy mojego pierwszego zdania;)

...ludziom się nie chce...
ludziom brak odwagi
wolą bezczynnie patrzeć i narzekać
że to i tamto jest złe
że tego i tamtego nie ma
a gdy trzeba zadziałać
rozkładają ręce stwierdzając
"nie da się z tym nic zrobić
taki jest już ten świat..."

ale ja wierzę że
świadomość ludzka wzrasta
i dusze już wręcz krzyczą
że w tej codziennej gonitwie
sensu brak
i nadszedł czas
by działaniem na korzyść
odważnie zacząć kroczyć
TIME TO ACT!!!

..niech lenistwo pozostanie wspomnieniem
zniknie w odmętach ciemnej strony mocy;)
w zamian niechaj nadejdą siły tworzące
chęci i zapał do działania
bo to działanie jest dla dobra nas wszystkich
nas wszystkich żyjących na tej Planecie

Ziemia sobie poradzi
gorzej z nami, ludźmi;)
...
************************************

I jeszcze coś rymowanego,
z bardziej pozytywniejszym przesłaniem:)
coś, co powstało gdy pisałam do M.
-również w temacie;)

...
Może tak być, ale nie musi:) może być tysiąc innych scenariuszy:)
...bo gdy w człowieku się struna czucia poruszy
nie ma wyjścia - wstać musi:)
By pójść ku dobru, by pójść do światła
by każdą istotę odpędzić od diabła...
by uświadomiła sobie swą twórczą moc
która działa na korzyść i w dzień i w noc...
dobrze użyta sprzyja każdej istocie
i tej maluczkiej i tej wysokiej;)
ale najbardziej podoba mi się
że to nie jest tylko moje widzimisię:)
to uniwersalna prawda jest przecież
obecna w ogromnym wszechświecie 
że dzieląc się dobrem dobro otrzymujesz
i ani trochę się nie przejmujesz
że coś przykrego się może wydarzyć
bo odkąd zacząłeś tak na prawdę marzyć
nie dopuszczając ni jednej smutnej myśli w głowie
juz nikt ci nie dopowie
że to nie ma sensu i się nie uda
bo ty potrafisz już czynić cuda
i wiesz, że możesz właściwie wszystko
byleby tylko nie popaść w lenistwo
co ranek się budzić z radością
i wszystkich obdarzać miłością
robić tylko to, co zadowala
a cała reszta niechaj spier....
..niechaj idzie tam, skąd przyszła;)))

*****************************************



W kolejnym poście napiszę Wam o bardzo wyjątkowej Osóbce:)
..ale najpierw zapytam ją o to, czy mogę:)


Pozdrawiam Was cieplutko
i życzę czystego zdrowego nieba:)


poniedziałek, 21 września 2015

Skuteczny sposób:)


Jakiś czas temu w jakimś wywiadzie na temat zdrowego odżywiania usłyszałam o domowym sposobie na usuwanie pestycydów z warzyw i owoców.
Wówczas ten "zabieg" wydawał mi się bardzo wymagający;) i całkiem możliwe, że dlatego gdzieś przepadł między milionami różnego typu pomysłów. Kilka miesięcy później przeglądając różne wiadomości znowu napotkałam ten sposób:) ale ponownie gdzieś przepadł.

Kilka dni temu wędrowałam sobie po wirtualnym świecie Eli "Zamyślenia" i tam jak na dłoni ukazał się ten przepis - postanowiłam go wydrukować i zacząć działać:)

I wcale nie był to jakiś czasochłonny zabieg, wręcz okazał się banalnie prosty, to tylko wyobrażenie o nim mnożyło w głowie powody by przełożyć to na następny raz;)
Teraz się z tego śmieję, ale dzięki temu widać jak pewne procesy zachohdzą w człowieku, niekiedy takie wydawało by się proste rzeczy potrzebują czasu by się za nie wziąść;) ..może właśnie te proste rzeczy tego czasu najbardziej wymagaja;) hihi;)) ..no a może to z lenistwa;)) Powodów znalazło by się kilka, lecz na tę chwilę najważniejsze jest dla mnie to, że zaczęłam, czego Wam, drodzy Czytelnicy życzę również:)

A oto przepis:


Krok 1. Usunięcie szkodliwych bakterii (E.Coli, Listeria, Salmonella itp.). Płuczemy warzywa i owoce najpierw w wodzie o odczynie kwaśnym przez 2-3 minuty
Na 1 litr wody dodaj  ok. pół szklanki octu (najlepiej winnego lub jabłkowego, jak nie masz może być zwykły) albo 2-3 łyżki kwasku cytrynowego (ten kupujemy w dużych torbach).

Krok 2. Usunięcie pestycydów. Po wyjęciu warzyw z wody kwaśnej płuczemy je w wodzie o odczynie alkalicznym przez kolejne 2-3 minuty. Na 1 litr wody dodaj 1czubatą łyżkę sody kuchennej (również kupujemy w dużych torbach 1 kg ok. 4-6 zł). …

Krok 3. Opłukujemy warzywa w czystej wodzie (neutralne pH 7).
Całą operację możemy wykonać korzystając z dwukomorowego zlewu (lub dwóch dużych misek) 
w ciągu 5 minut i kosztuje to w dodatku grosze!…


Podaję też link do całego wpisu na ten temat >>>TUTAJ<<<


Serdecznie Was pozdrawiam
i życzę smacznych warzyw i owoców:)

..i przypominam, gdyby kotoś jeszcze chciał się dołączyć do akcji "Zatem...do dzieła!!!":)
to ona cały czas trwa...
DO ODWOŁANIA:)

czwartek, 10 września 2015

Serce znalezione!!!:)


Dzisiaj mam bardzo dobrą wiadomość!!:)
Poszukiwania zostały zakończone sukcesem:)

Obydwa maleństwa znalazły dom!!!:)

Wielka radość!!!:)



Dziękujemy Sylwio!:)

wtorek, 8 września 2015

Koty, ach te koty!!:)


Kolejna jesień przynosi nam niespodzianki do ogródka.
Dzisiaj pojawiły się tam dwa śliczne kociaki, nieco wystraszone, lecz nieziemsko urocze:)
Myślę, że to jest rodzeństwo i tak na pierwszy rzut oka jest to ona (bura) i on (biało czarny).
Kotka ma lekko obite okolice prawego oczka - pewnie ktoś kto ją wrzucał przez siatkę zrobił to "nieumiejętnie"... ale wyliże sie z tego, jak to koty mają w zwyczaju:)

Osobiście nie mam juz możliwości ich zatrzymać, mieszkają juz ze mną trzy koty (i każdy z nich dzisiaj się obraził gdy ujrzał w domu dwa nowe stworzonka)a do tego dwa owczarki, gdzie jeden z nich szczególnie nie przepada za tym rodzajem istot...sami rozumiecie..
Zatem zwracam się do Waszych Serc z prośbą:
Czy pomożecie mi znaleźć dla nich dobry dom?  Z dobrymi ludźmi?

Zobaczcie jakie słodziaki:















Ja jestem z małopolski - okolice Krakowa. Mogę dowieźć (ale nad morze to byłby kłopot;)

Jeśli możecie proszę o rozgłośnienie tej informacji na swoich blogach, albo jak posaidacie konto na facebooku to tam również.
Dziękuję w imieniu kotków:)