W r a ż l i w o ś ć
..czy ludziom wrażliwym żyje się łatwiej?
..czy bycie wrażliwym to przywilej?
..czy wrażliwa osoba może więcej?
Tego typu pytania pojawiają się od jakiegoś czasu, ot tak sobie płyną...i za każdym razem odpowiedzi bywają różne... czy jest możliwe uzyskanie takiej jednej jedynej w związku z wrażliwością?
Hmm...
U W A G A UWAGA
treści zawarte w tym poście należą do kontrowersyjnych
więc jeżeli jesteś dziś Czytelniku w słabej kondycji psychicznej
NIE CZYTAJ dalej mojego wpisu
Dzisiejszy dialog wewnętrzny zaistniał wobec sytuacji, której fizycznie nie byłam w stanie zmienić, co głęboko zadźgało, ścisnęło...ehhh....
..opiszę sytuację, będzie wiadomo o co mi chodzi i jak odbieram pewne bodźce...
Jechałam dziś samochodem i mijałam dwóch panów jadących traktorem, którzy mieli za sobą przypiętą przyczepę z...krówką... wiedziałam, gdzie ją wiozą, bo niedaleko jest takie miejsce, gdzie skupują zwierzęta na rzeź...
Wystarczyło spojrzenie a ja już czułam co za chwil parę się wydarzy...w okolicach brzucha poczułam silne emocje tego zwierzęcia, jak się boi, jak jest przerażone... jak również to, że ono już wie.. wie, po co jedzie...i tak mijając krówkę spojrzałam jej w oczy....a tam jedno wielkie..co ja piszę, ogromne przerażenie!! W sekundzie moje oczy wypełnione były łzami, ciało się roztrzęsło, chciało krzyczeć...ratować....uwolnić........
Wiedziałam, że nie jest możliwe takie działanie z mojej strony, że ono nic nie poprawi, że jedynie wywołało by drwiny, wysmianie...ale co tak na prawde mogą zrobić ludzie nieświadomi swoich czynów...? Czu potrafili by zrozumieć taką inną postawę, moją postawę..? A czy jestem w stanie ich zrozumieć..?
...i to było chyba najcięższą sprawą....
Rozumiem ich postępowanie, a tym samym żal że świadomość ludzka jest na tak niskim poziomie wywołuje bunt, wewnętrzny bunt wobec zdarzeń, których bywamy świadkami...
Cała sytuacja trwała może minutę, dwie....a ja miałam wrażenie, że mijają godziny...
Totalna niemoc...
Co najlepszego w tej sytuacji mogłam zrobić...?
To pytanie do teraz krąży jak sokół....
To pytanie do teraz krąży jak sokół....
Posłałam dobrą myśl tej Istotce...chociaż było mi bardzo trudno widzieć jedno i słać drugie...
Wiem, że swoją decyzją o niespożywaniu zwierząt już dobrych kilka lat temu uratowałam nie jedną żywą, czującą i piękną istotę, ale nie daje mi spokoju myśl, że to za mało...
Takie rzeczy dzieją się codziennie - ubój, czyli mordowanie niewinnych stworzeń wydarza się w tej chwili na całym świecie...
Gdyby tak człowiek uświadomił sobie, że do szczęśliwego życia (i przede wszystkim zdrowego!!!) nie potrzeba innych pięknych stworzeń mordować, Ziemia od razu stała by się piękniejszym miejscem, spokojniejszym, o bardziej czystszej i zdrowszej energii. O zaletach wegetarianizmu (czy weganizmu) nie będę się teraz rozpisywać, każdy ma swoje zdanie i ja nie zamierzam tego zdania na siłę komuś wmuszać czy zmieniać, każdy ma swój czas i swoją drogę (..tamci panowie w traktorze również)
Sama doświadczam wegetarianizmu i widzę tylko same zalety, a jeśli ktoś chce się niezbyt pozytywnie na ten temat wypowiadać, polecam najpierw spróbować na własnym ciele, doświadczyć tych zmian, poczuć, zasmakować...bo mówiąc o czymś nie próbując tego samemu raczej nie ma sensu.
Sama doświadczam wegetarianizmu i widzę tylko same zalety, a jeśli ktoś chce się niezbyt pozytywnie na ten temat wypowiadać, polecam najpierw spróbować na własnym ciele, doświadczyć tych zmian, poczuć, zasmakować...bo mówiąc o czymś nie próbując tego samemu raczej nie ma sensu.
Jest wiele, naprawdę wieeele wspaniałych możliwości żywienia siebie i swoich bliskich bez podawania ciała martwych zwierząt....
..a czy małe dziecko, dajmy na to kilkuletnie, ma świadomość skąd się bierze kotlecik na jego talerzu?
Raczej nie...
..a gdyby wiedziało, to czy jego czyste sumienie, czysta dusza, włożyło by porcję żywej istoty do swojego ciałka?
Raczej nie...
Czy taki mały, niezapaprany "rozwojem" człowiek, czujący świat wszystkimi swoimi zmysłami, byłby w stanie sobie w ogóle wyobrazić barbarzyństwo popełniane na naszych braciach zwierzętach...? I po to by tylko zaspokoić głód..?
Raczej nie...
..a czy małe dziecko, dajmy na to kilkuletnie, ma świadomość skąd się bierze kotlecik na jego talerzu?
Raczej nie...
..a gdyby wiedziało, to czy jego czyste sumienie, czysta dusza, włożyło by porcję żywej istoty do swojego ciałka?
Raczej nie...
Czy taki mały, niezapaprany "rozwojem" człowiek, czujący świat wszystkimi swoimi zmysłami, byłby w stanie sobie w ogóle wyobrazić barbarzyństwo popełniane na naszych braciach zwierzętach...? I po to by tylko zaspokoić głód..?
Raczej nie...
Ostatnio miałam możliwość spędzenia czasu z takim małym człowiekiem, który żywiony "tradycyjnie" przez swoich rodziców myśli, że kotlet to kotlet, a nie ciało zabitej krówki, świnki czy kurki. Robiliśmy razem kotlety z kapusty, soczewicy, ryżu i kaszy jaglanej, na zapach których dziecko powiedziało "o, będą sznycelki" zapewne mając na myśli te "tradycyjne".
Odpowiednia kombinacja przypraw i można mieć smak kotleta, bo to głównie przyprawy biorą na siebie odpowiedzialność za smak potrawy.
Ja to wiem, że można się żywić bez cierpienia innych stworzeń, że można nawet zdrowiej i smaczniej, a nie zjadać ogromny stres i cierpienie, jakie zawarte jest w każdym najmniejszym kawałeczku zwierzęcia idącego na śmierć, niejednokrotnie śmierć połączoną z ogromnym ładunkiem negatywnych odczuć... co czuje takie zwierzę podczas tego aktu (delikatnie rzecz ujmując) to będzie czuł człowiek po spożyciu jego ciała, bo w każdej komórce zapisuje się wszystko, co zwierzę czuje (nie wykluczając ludzi), zatem cały ten mord i powiązane z nim emocje przenosi się w organizm ludzki, który niczego nieświadomy przejmuje te cechy ..i potem się dziwi, skąd tyle różnych dolegliwości, tyle chorób, słabości.....?
O dodatkach do pasz tupu hormony, leki czy "witaminy" nawet nie będę wspominać... a prócz tego są przecież też inne, bardziej wysublimowane formy pasożytów w mięsie...
Czy stojąc w kolejce po zwierzęcią porcję kiełbasy ludzie mają świadomość co tak naprawdę wydarzyło się kilka godzin wcześniej...? Że to żywe stworzenia posiadające uczucia zostały przerobione na takie "smakołyki"?
A gdyby tak człowiek sam musiał zabić to, co zje... ilu ludzi otwarło by oczy ze zdumienia, że nie są w stanie tego wykonać!?!? Myślę że uzbierało by się ich na prawdę spooooro.
Wiem, że ten temat jest dość kontrowersyjny, bo wielu osobom burzy ich światopogląd zapodawany od dzieciństwa przez rodziców, system edukacji, społeczeństwo....i nie jest tak łatwo bez poszerzenia świadomości opuścić takie stanowisko.
..a żeby tak już dopiąć temat...
Według mnie ludzie kochający zwierzęta na prawdę, taką czystą bezwarunkową miłością, nie spożywaliby ich.
Wiem, że ten pogląd nie będzie się wielu osobom podobał....
...lecz gdy spojrzeć na całość z innej perspektywy, wystrzelić umysł (rozum kalkulujący:) gdzieś daleko i poczuć, ale tak prawdziwie poczuć, czy nie stoi w opozycji do siebie miłość do zwierząt i ich zjadanie..? Bo mnie się wydaje że stoi, i to bardzo, aczkolwiek to jest tylko i wyłącznie moje zdanie (choć pewnie znajdą się i tacy, co to zdanie podzielają:))
..a żeby tak już dopiąć temat...
Według mnie ludzie kochający zwierzęta na prawdę, taką czystą bezwarunkową miłością, nie spożywaliby ich.
Wiem, że ten pogląd nie będzie się wielu osobom podobał....
...lecz gdy spojrzeć na całość z innej perspektywy, wystrzelić umysł (rozum kalkulujący:) gdzieś daleko i poczuć, ale tak prawdziwie poczuć, czy nie stoi w opozycji do siebie miłość do zwierząt i ich zjadanie..? Bo mnie się wydaje że stoi, i to bardzo, aczkolwiek to jest tylko i wyłącznie moje zdanie (choć pewnie znajdą się i tacy, co to zdanie podzielają:))
Takie są moje odczucia i Ty, drogi Czytelniku niekoniecznie musisz się z nimi zgadzać, aczkolwiek moim marzeniem było by, gdyby każdy (nie tylko ten, kto to przeczyta) na chwilkę przystanął i zastanowił się nad tym tematem.
Dziękuję, że dobrnęliście do końca:)
Pozdrawiam słonecznie:)