Ludzie żyją w swoich światach, chcą czegoś z zewnątrz nie dając nic od siebie..
Mają wymagania co do świata zewnętrznego, a sami.. by coś ze swojej strony dać światu??
Nie, wolą narzekać, wolą tkwić w swej małej ciasnej przestrzeni...
Przykro się robi, gdy otwierając przed kimś horyzonty widzisz, gdy ta osoba nie chce wyjść poza swoje własne... nie chce... boi się... nie wie, że może...?
Strach obecny w ich życiach nie pozwala im na szersze postrzeganie, na pozwolenie sobie by poczuć, by zauważyć, by obudzić się wreszcie z tego letargu.
Nie, oni wolą spać...bo tam jest im ciepło i wygodnie, nie trzeba się wysilać by coś zrozumieć.
Czy wszyscy tak robią?
Czy wszyscy mają w sobie obojętność na to, co ma miejsce tuż tuż...?
Wiem, że nie wszyscy, że jest garstka osób która widzi i czuje swoim sercem,
którym zależy,
którzy dają siebie nie z chęci zysku ale z samej chęci dawania.
..ale dlaczego jest tych osób tak niewiele..?
Czekam na czas, gdy ludzie sie otrząsną z tej iluzji, jaka wypełnia ich codzienność.
Może wtedy uda się z nimi porozmawiać na fali serca?
Taką mam nadzieję, że ten dzień wkrótce nastąpi, bo ja już dłużej tak nie mogę... mówić do ludzi czując, że to nie ma sensu, nie ma znaczenia, ten ktoś tego nie czuje tak po linii serca, tylko wypatruje w każdej sytuacji chęci zysku, albo straty..
Czy ten świat oszalał?
Czy życie tutaj na tej planecie tak właśnie ma wyglądać, gdzie z każdej strony czai się jakiś program..? ..uzależnienie..hipnotyczny trans..?
Hmm...marzę by żyć w miejscu czystym i pięknym, spokojem i miłością wypełnionym, gdzie szacunek dla drugiej istoty jest w pełni naturalnym, gdzie każdy każdemu jest życzliwym, troszczy się o niego, wykazuje chęć wspólnego czerpania z życia i to pełnymi garściami...
Kiedy to nastapi niewiem...
..może doczekam tego dnia, gdy będzie miało miejsce to wydarzenie? Gdy w ludziach obudzi się ta iskra, która zamieniając się w silny płomień, wypali resztki hipnotycznego snu i wreszcie ludzie będą mogli odczuwać, ale tak naprawdę ODCZUWAĆ! WIDZIEĆ!! KOCHAĆ!!! I czerpać z tego życia to, co najlepsze, same przyjemności, a lęki pozostawiając w tym starym systemie by się sobą zdławiając zniknęły w otchłani czasoprzestrzeni...
Jak myślicie, czy jest możliwa taka pozytywna transformacja ludzkości?
I czy jest możliwa jeszcze za naszego zycia tutaj?
..powiedzcie, że tak...
Z wiosennymi przemyśleniami pozdrawiam
życząc każdemu takich chwil refleksji w ten NOWY, budzący się do ŻYCIA CZAS...