wtorek, 9 grudnia 2014

MOŻNA inaczej:)


Zafascynowana jakością pewnej firmy* z ciekawości przyjrzałam się jej nowym produktom, a jednym z nich było mydełko...
Jakież było moje zadziwienie, gdy przeczytałam skład!!

Pierwsza myśl:
"Nie, to niemożliwe, żeby się tego dopuścili..przecież to dobra NATURALNA firma!"

..kolejna myśl
"No tak, owa firma zbudowała sobie zaufanie swoich klientów, a potem zaczęła go nadużywać...przykra sprawa".


Gdyby nie fakt, iż od dłuższego już czasu zawsze przed kupnem czegokolwiek (począwszy od art. spożywczych a skończywszy na kosmetykach..) czytam skład, bo bardzo mnie interesuje z czego dany produkt jest zrobiony i co ewentualnie mam w swój organizm włożyć, pewnie zaślepiona zaufaniem używałabym tegoż mydełka...
Nie za często trafiam na jakościowo dobre i przyjazne organizmom produkty, niestety.
To tak, jakby wszystko (włącznie z jedzeniem) było ...jednym chemicznym koktajlem, bo nieraz spacerując między półkami w sklepie spożywczym czuję się jak w jakiejś chemicznej drogerii....ehh....no wystarczy spojrzeć na składniki, a tam emulgatory, wspomagacze smaku i inne tego typu "super" dodatki;)



..a przecież MOŻNA inaczej, bliżej natury!:)


I dobrze, że coraz więcej ludzi staje się tego świadomymi:) ..chociaż ich liczba co dopiero powolutku zaczyna wzrastać, ale zawsze lepsze to niż nic:)

Zatem powróćmy do owego mydełka, które ..intensywnie pachnie;) posiada m.in. takie składniki jak olej kokosowy czy glinkę czerwoną...niby wszystko fajnie (bo i opakowanie w pełninaturalne - tekturka) ALE widnieje na opakowaniu także składnik PEG, który wzbudził moją czujność bardzo bardzo!!


Co to jest ten PEG?
Jakie informacje znalazłam z internecie?

Emulgator, glikol polietylenowy.
Można go znaleźć w wielu szamponach, kremach, make'upach, pastach do zębów i sprayach do włosów.
Jest bezbarwną, higroskopijna cieczą lub ciałem stałym, stosowanym w przemyśle kosmetycznym na szeroką skalę jako rozpuszczalnik (!)
Jest często stosowanym emulgatorem oraz substancją myjącą we wszelkich preparatach do pielęgnacji ciała.
Efektem ubocznym działania PEG są stany zapalne atakujące głównie skórę twarzy i pachwin.
Do produkcji PEG używany jest bardzo mocno szkodliwy gaz Ethylenoxic (tlenek etylenu, trujący gaz!) który uchodzi za substancję rakotwóczą, a także uszkadzają strukturę genetyczną komórek.

Glikole polietylenowe PEG (również polipropylenowe PPG) mogą również transportować najrozmaitsze substancje do naszego organizmu, gdyż powodują że nasza skóra staje się bardziej przepuszczalna.
A w składzie wielu kosmetyków znajdują się także inne szkodliwe substancje, np zapachowe, które powodują alergie, organiczne związki chlorowe i formaldehydy.
A więc w połączeniu z politlenkiem etylenu jest im łatwiej wedrzeć się do naszego organizmu i narządzić wielu szkód.

I co warto dodać to to, że politlenek etylenu można zupełnie zastąpić wartościowymi, ekologicznymi i zdrowymi emulgatorami i tensydami uzyskiwanymi z kwasów tłuszczowych i cukrów.
*źródło: internet, http://www.zdrowe-kosmetyki.pl/niebezpieczne_subst.php



..ale by dorzucić "drew do ognia" dodam, że PEG jest tylko jednym z naprawdę wieeeeeeeeelu dodatków mających tak niszczące w skutkach działanie na żywe organizmy!!
Tak tylko w wielkim skrócie wymienię:
-SLS
-SLES 
-oleje silikonowe
-wszelkie parabeny (np. methylparaben..)
-konserwanty (np. triclosan)
-formaldehyd (trujący gaz drażniący drogi oddechowe i oczy uwalniający się z formaliny, np. Iodopropynyl Butylcarbamate..)
-chemiczne filtry UV - badania dowodzą, że stosowanie syntetycznych filtrów powoduje zmiany hormonalne (!) (np. Octyl Salicylate)
-syntetyczne zapachy (łatwo wchłanialne kumulują się w organizmie)
-syntetyczne barwniki....

..a ta lista poszczególnych składników jest znacznie dłuższa!!!



Nie jestem chemikiem, ale gdy widzę etykietę a tam w INCI ową tablicę Mendelejewa, to mam wrażenie, że składniki są "żywcem" wzięte z jakiegoś laboratorium!!!
I niby my, ludzie świadomi, mamy to coś w siebie wcierać???

O nie, ja dziękuję!:)

...wolę używać mydła dojrzewającego na słońcu, np z alep z oliwą z oliwek (wiem, nie pachnie może zbyt przyjemnie, ale nie ma tego chemicznego syfu co inne popularne marki kosmetyczne - z resztą żywieniowe także...niestety...)



A Wy co wybieracie?:)
Przyglądacie się etykietom zakupowanych produktów?
Analizujecie czasem ich skład?

Chętnie się dowiem, jak to u Was z tym bywa:) ..bo może to tylko taka moja paranoja;)






Zdrowych kosmetyków życzę:)
Pozdrawiam serdecznie:)

*nazwy firmy wymieniać nie będę...wspomnę, że do tanich nie należy, szczyci się wręcz swą naturalnością i takowym podejściem do Klienta, jednakowoż moje zaufanie do niej zaczyna drastycznie spadać... 


37 komentarzy:

  1. No ja Kamilko mam podobnie. Analizuję wszystkie składy kosmetyków, jedzenia, etc. Odrzucam wszystko co poch. zwierzęcego w kosmetykach (po co w tych czasach mydło na łoju wołowym się pytam grzecznie?) ;-) Im krótszy skład tym lepiej. Żadnych "chemikaliów" nie kupuję. Odstawiłam wszystkie cuda typu parafina, PEGI, SLSy itp. Długo muszę szukać produktów, ale jest to do zrobienia. Można mieć w 100% naturalne, roślinne i nieszkodliwe dla nikogo. Wystarczy chcieć, a ja uważam, ze warto poświęcić czas na coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże się cieszę, że nie jestem sama tymże Poszukiwaczem Naturalnego:)
      A pewnie, że poszukiwania przynoszą efekty, choć nieraz trzeba się porządnie naszukać;) ..myślę, że to jeden z powodów, przez który wielu odpuszcza - nie mają ani czasu, ani ochoty na takie "przyziemne rzeczy";)
      ..czyli temat wege też jest Ci bliski?:)
      Serdeczności:)

      Usuń
    2. Jest:-) Dla mnie to po prostu cała filozofia życia. Ubieranie się bez skóry, naturalnego futra, etc. Żywność bez cierpienia zwierząt i kosmetyki również ani nie pochodzące od zwierzątek, ani na nich nie testowane;-)

      Usuń
  2. skład jedzonka przeglądam, kosmetyków rzadziej (jak widać to błąd). Ale produkty dla dzieciaków - zawsze! :)
    PS: czy przyjmiesz moje wyróżnienie? :) http://babeczkazwnetrzem.blogspot.com/2014/12/witajcie-kochani-czasem-trudno-opisac.html
    pisałam również na maila, ale chyba nie doleciał...
    Pozdrowienia!
    Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Faktycznie coś mi się blokuje na mailu...chyba trzeba kilka funkcji poprzestawiać;)
      Serdecznie pozdrawiam!:)

      Usuń
  3. Tak to jest chemia dookoła... A nie byłoby tego, gdyby nie ludzka chciwość i zachłanność. Również staram się przeglądać, szczególnie jedzenie. Nie zawsze jednak jest na to niestety czas :( A na koniec taki mały paradoks - piszę ten komentarz pijąc Coca-colę :) Tak, wiem, że świństwo, ale tylko szklaneczkę raz na jakiś czas, bo smak mnie naszedł :) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) mam nadzieję, że chociaż nie z puszki :)))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ja nawet nie wiedziałam, że takie straszliwości są w dobrych renomowanych kosmetykach... I z ciekawości zacznę czytać skład tego, co tam mam na półce. Okropne to jest, tym bardziej, że wzięłaś mnie z zaskoczenia.... Już ja nie przepuszczę teraz żadnej etykiecie w sklepie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem czas uzbroić się w cierpliwość! ..i wytrzymałość w poszukiwaniach!!:)
      Moje poszukiwania trwają już kilka lat i ciągle jestem w trakcie;)
      Czasami myślę, że lepiej by było cofnąć się wstecz...a tak ze dwa pokolenia, by uniknąć tego pędu do "nowoczesności", pod której piękną nazwą kryje się niestety chemia (a głównie to pochodne ropy naftowej) ..i pomyśleć że niczego nieświadoma piękność z pierwszych okładek konwencjonalnych magazynów (czy innych tego typu hipnotycznych środków lokowania informacji w ludzkim umyśle) wciera sobie w skórę...ropę naftową!!! Czy to nie zakrawa na... no właśnie, na co to zakrawa..? dobre pytanie...
      Nie przepuszczaj w sklepie żadnej z etykiet!!:) Życzę wytrwałości:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Nie przyglądam się , ale chyba zacznę dzięki Tobie.
    Okulary będę brała systematycznie, bo niedowidzę :-)))
    Co prawda staram się nie jeść przetworzonych, ale....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prócz okularów zalecam lupę...bo czasami skład jest pisany tak małym druczkiem....ale to na pewno nie jest celowe, jakby tak mogli nawet, o nie :))))
      Oczywiście, że celowe, bo po co konsument w ogóle ma czytać etykiety z zawartością np ropy w składzie? Tyle że to wszystko podane w różnych skrótach, numerkach...ale jest do rozszyfrowania!:)
      Zdrowia!!:)

      Usuń
  6. witaj!!! moje oczy po tym poście beda napewno szerzej otwarte i staranniej bede dobierała produkty dla mojej rodziny, zycie pedzi tak szybko że czasem po prostu brakuje czasu na zwykłą rozmowe z meże a co dopiero na postudiowanie etykietek...ehhhh...ale chyba aby dłużej cieszyc sie soba nawzajem trzeba zadbac o ów czas chocby poprzez selekcje produktów serwowanych do organizmu....my tu gadu gadu a pod płaszczykiem ostatnich wybórów tuzież innej afery, przegłosowano w naszym cudnie mądrym kraju GMO na półkach sklepowych!!!! nic tylko ekologiczną wioske zakłada na mazurach i samemu mydło produkowa, kury chowa, pszczoły hodowac, wode ze studni pic!!!!! P.S. Przepraszam za literówki, klawiatura szwankuje:))))pozdrawiam i do nastpnego!!1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) Tak, czasami trzeba zwolnic i przyjrzeć się z bliska niektórym sprawom...ale to wychodzi nam tylko na dobre:) więc warto:) A gmo to już w ogóle osobny temat-rzeka..jedyne co mnie zastanawia to to, że jest tyyyylu ludzi nieświadomych zagrożenia, jakie niesie jedzenie zmodyfikowane genetycznie, którym częstują swój organizm, czy to możliwe, żeby nie zdawać sobie sprawy z tego??? Widać możliwe..
      Ehh...ale żeby nie pozostać w tak smutnym tonie - jest coraz więcej i więęęcej ludzi mających świadomość co tak na prawdę się kryje za tymi trzema literkami, jak wielkie firmy stoją na czele i co jest ich celem;) no i być może pewnego pięknego dnia (co jest moim marzeniem) te istoty, które stoją za tym wszystkim - dostaną za swoje;) i znikną z powierzchni Ziemi, pozostawiając Spokój jej mieszkańcom:) ..i będziemy mogli żyć wedle swoich praw, w zgodzie z Naturą, w pełni ekologicznie współpracując ze sobą nawzajem....no i takiej wizji się trzymajmy:) a będzie dobrze:) ..no i póki co rezygnujmy z przetworzonych produktów z tym mnóstwem dodatków;)
      Pozdrawiam radośnie:) Wszystkiego Dobrego!:)

      Usuń
  7. Tak, Kamiko, lupa i kod kryptograficzny trzeba by ze sobą nosić! Co też producenci wyprawiają, żeby tylko ukryć "podejrzany" skład. Wiosną tego roku zaczęłam dosłownie studiować etykiety (bo wcześniej owszem czytałam, ale nie wgłębiałam się w te informacje kodowane) i powiem, że potrafiłam wyjśc ze sklepu z pustym koszykiem i przerażeniem w oczach: co ja rodzinie dam dziś do jedzenia?! Wszystko nafaszerowane paskudztwami. Mydła, szampony, kremy zaczęłam kupować w Yves Rocher... Ale powiem, że potwornie trudno dzisiaj uniknąć chemii. Co ja mówię: uniknąć, Trudno jest nawet ograniczyć, bo jest ona dosłownie wszędzie... Koszmar jakiś, prawda?
    Całusy naturalne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewo:) Ostatnie moje zakupy były ..przez internet w sklepie bio eko, bo jedynie tam znajduję to, co mogę z większym zaufaniem wziąć do ust:) lokalne sklepy spożywcze (nie mieszkam w aglomeracji miejskiej..) nie mają mi nic zdrowego do zaoferowania (no czasami trafi się jakiś rarytas) a jak już coś konkretnie zamawiam, to prócz tego otrzymuję wieeelkie ze zdziwienia spojrzenia ekspedientek...a już nie mam siły ani chęci tłumaczyć po raz enty "dlaczego"...
      Zawsze tak sobie myślę, że gdyby tak nagle większość społeczeństwa się ocknęła/obudziła, a co za tym idzie nie kupowała by tych chemicznych udoskonalaczy;) firmy je produkujące nie mając zbytu zwyczajnie przestały by istnieć...bo przecież komu by to wszystko sprzedawały, skoro brakowało by chętnych?;) Więc siła tkwi w działaniu, wspólnym działaniu:)) tak czuję:)
      Pozdrawiam pozytywnie:)

      Usuń
    2. Ale to raczej nierealne. Wielu ludzi kupuje, bo nie stać ich na droższe ekologiczne... A Producenci mają przed oczami przede wszystkim zysk. Ech.

      Usuń
    3. Tak, masz rację, ale myślę, że dawniej ceny porównywalne były do tych właśnie eko-bio, a te konwencjonalne są po prostu zbyt niskie (także produkty jakościowo niskie) i ludzie się po prostu przyzwyczaili do takich malutkich cen że nie widzą powiązania między nią a jakością produktu. Widać to doskonale na przykładzie czekolady....jeszcze mój tata opowiadał, że dawniej tabliczka czekolady kosztowała w przeliczeniu na dzisiejsze kwoty ok 10-15zł, teraz są łatwo dostępne takie w okolicach 2 złotych(!) co to nawet koło czekolady nie leżały;)
      Wiem, że takie podejście może jest zbyt "wyraźne", ale to nie jest jakieś straszenie...to po prostu informacja jak jest;)

      Usuń
  8. Kamilko, bardzo, bardzo Ci dziękuję! Owszem, weszło mi w krew czytanie składów wszelkich produktów, które kupuję, ale chodziło tu tylko o jedzenie, jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się zainteresować kosmetykami! Aż mnie dreszcz przeszedł, zaraz idę do łazienki przejrzeć swoje kosmetyki i mydła! Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu nie będzie łatwo;) ale warto!:)
      Serdeczności nocne:)

      Usuń
  9. Również czytam etykiety i skład nie tylko kosmetyków, ale i żywności... i czasem aż ciarki mnie przechodzą. ;-))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja do mycia polecam mydło z oliwy z oliwek, a do ciała samą oliwę lub tez olejek kokosowy. Wcieram je też w mokre włosy (w bardzo małej ilości) i są lśniące i zdrowe. Zamiast sklepowego peelingu fusy z kawy z łyżką miodu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, właśnie to mydełko teraz króluje:) ..ale jeszcze nie próbowałam samą oliwą czy olejkiem kokosowym, dzięki za inspirację:) Kawa i miód, czy to nie pyszny peeling?:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Można, tylko często się trzeba bardzo postarać. Kompletnie nie rozumiem tej wszechogarniającej chemii:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z tym staraniem jest właśnie tak jak napisałaś;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. chyba też powinnam czytać skład kosmetyków..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę, że to nawet wskazane w dzisiejszych czasach...bo producenci chcą tylko upchać, sprzedać...a wcześniej wyprodukować jak najtańszym kosztem...a nie da się zrobić czegoś dobrego dla ludzkiego organizmu z produktów ropopochodnych;) ..no ale może się mylę.. ;)

      Usuń
    2. masz rację, a ja mam strasznie wrażliwą skórę ;/

      Usuń
    3. ..możliwe, że nabyłaś wrażliwości skórnej dzięki "innowacyjnym technikom"...podam przykład (znam dwie osoby bardzo blisko, które to przeszły, znaczy jedna przeszła a druga jest w trakcie..)
      Bardzo popularny szampon przeciwłupieżowy nazwy którego nie będę wymieniać, bo ani promować go nie mam ochoty, no chyba że przestrzec;) ..no ale wiadomo o jaki szampon chodzi:) Po odstawieniu pojawia się łupież - to jak się okazało standard;) Po ponownym powrocie do tegoż środka - łupiez znika natychmiast:) ..i tak w kółko. Wniosek się nasuwa sam;)
      Dodam, że baaaardzo trudno jest odejść od stosowania tegoż specyfiku...całkiem możliwe, że ma jakiś uzależniacz w swoim składzie, a może nawet posiada jakiś składnik, który reaguje gdy zaczniemy stosować inną chemię;)
      Jedna z osób, która myła włosy przez kilka lat tymże chemikaliantem;) również kilka ładnych lat męczyła się z odstąpieniem od tych niecnych czynów;) Pozostałością okazało się jakieś niby to uczulenie skóry na głowie, swędzawki....ale może za kilka kolejnych lat przejdą..?;) Tak, to taki czarny humor...którym raczą nas producenci ..łupieżowi producenci;)
      Druga z osób jest dopiero w fazie wstępnej odstawiania, idzie to dość opornie, bo przyzwyczajenia nieraz są silniejsze...i silniejsze niż swędzenie;) którego pokonanie będzie chlubą dla potomnych:)))
      Takie oto przykłady z bliskiego mi otoczenia się przedstawiają. Niby to "tylko" szampon, i to sławny, popularny, chyba nie ma polaka który by nim głowy nie umył chociaż raz w życiu;) ..ale jak umył to potem ma problem..który został wywołany właśnie tym czymś mocno "pachnącym";)

      Zachęcam do wyprawy po Zdrowie:) ..wiem wiem, że Przygoda ta będzie trwać całe Życie...ale może właśnie po to je mamy, by zrobić z niego taki czy inny "użytek"..?:)

      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  13. Na kosmetykach aż tak się nie znam...czytam, owszem, ale i tak kupuję kilka z uproszczoną "listą składu" - do powiedzmy 5-7 szt.;) Jeśli chodzi o żywność, to tu się pilnuję. Żal, czasem, bo głodny człowiek wchodzi do sklepu, a jak wychodzi to płakać się chce na myśl, że koszyk prawie pusty przez tą świadomość. W dodatku, chyba jednak nie ufam producentom żywności BIO, bo mam wrażenie, że to co złe, jest już wszędzie...i mam paskudne przeświadczenie do tego, że jesteśmy po prostu zbyt biedni na ekologię, albo raczej - za daleko to wszystko poszło. :( Kamilo, chyba czwarty raz piszę komentarz do Twojego wpisu, zawsze "coś" się działo.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację...im człowiek bardziej świadomy, tym mniej w tych niby to spożywczych (ja zwię je chemicznymi;) sklepach kupuje. Co do żywności bio to też miałam taki czas, że nie bardzo byłam w stanie zaufać producentom, ale zwyczajnie zaczęłam eksperymentować;) i na zasadzie porównania w wyglądzie/zapachu/smaku danego produktu byłam w stanie wyciągnąć wnioski:) i polecam taką metodę dla samego siebie, by zauważyć że jednak jest różnica i niekiedy nawet wielka:) Ekologia....to temat-rzeka;) i wiesz? Myślę nawet, że ta rzeka dopiero do nas dopływa (po wcześniejszym wyschnięciu już przybiera w siłę:)
      Ciekawe, co to za "cosie" nie pozwalały na Twój wpis?:)

      Usuń
    2. A to różne "siły wyższe": awaria prądu, potem komputera, potem komentarz się wykasował, potem coś się zawiesiło, a na końcu "obrywacz pączków kwiatowych" stukał mi w klawiaturę i poddałam się;) Eh, szkoda, a taki referat miałam wypisany...i cała myśl umknęła.:) Trudno, popiszę może sobie u Ciebie innym razem, a może dla odmiany, będę miała większe pojęcie w jakimś temacie;) Ściskam!

      Usuń
    3. ;) no zdarza się :) ..ale wiesz..? To może nie być przypadek;) hihi:)

      Usuń
  14. czasami czytamy etykietki,
    ale ani nie da się całkowicie wyeliminowac tej tablicy Mendelejewa ani notorycznie tego kontrolować bo brak czasu nie pozwala ;-(
    z założenia kupuję np kremy czy mydełka najtańsze bo paradoksalnie te "biedniejsze" firmy nie stać na tę chemię i mają jej w swoich produktach najmniej ( zazwyczaj)

    to tak jak z piekarniami... im większa tym więcej uzywa chemii do wypieku ( nota bene drogiej jak diabli) im mniejsza i biedniejsza tym bardziej naturalne pieczywo, bo jej nie stac na te chemiczne "polepszacze" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten temat przewija się u mnie codziennie... nawet dzisiaj rozmawiałam ze znajomą o tych sprawach...i powiem tylko, że póki świadomość ludzi nie wzrośnie nie ma co liczyć że w tej kwestii będzie lepiej.
      Ja wciąż liczę na to, że tak się stanie!! Że ludzie nagle otworzą oczy ze zdumienia czym tak naprawdę racza nas wielkie koncerny (spożywcze, przemysłowe, kosmetyczne....)
      ..tylko ile czasu potrzeba na to, by można zauważyć jakieś postępy w tej dziedzinie...? Tego niestety nie wiem..a chciałabym dożyć takich czasów!!

      Usuń
  15. Od pewnego czasu powiedziałam kosmetykom: "stop". Używam niezbędne minimum odkąd zyskałam świadomość ile chemii w siebie wcieramy. Moja droga dopiero się zaczęła tak naprawdę. Powoli stopniowo zmieniam nasze rodzinne nawyki żywieniowe jak i eliminację chemii z całego otoczenia na ile to możliwe.Dobrze, że o tym napisałaś bo wiele osób nie wie, że tak jesteśmy truci. Co prawda ta świadomość się poszerza jednak powolutku. Zauważyłam, że powstają programy prozdrowotne, które informują jak wygląda prawda. Całkiem niedawno w tv była premiera jednego z odcinków całego cyklu mówiąca o chemii, hormonach etc znajdujących się w kosmetykach. . Dodam jeszcze, że odkąd stałam się świadoma zaczęłam bardzo współczuć blogerkom zajmującym się recenzowaniem kosmetyków. Poświęcają własne zdrowie nie mając o tym pojęcia. Ja używam kosmetyków ale naprawdę to co rzeczywiście muszę,nie umiem się obyć typu: fluid, masakra, szampon ale może z czasem uda mi się i to zastąpić czymś naturalnym.

    OdpowiedzUsuń