poniedziałek, 9 listopada 2015

Gdy ludzie odchodzą..

..są tak naprawdę blisko
są tuż przy swych najbliższych
tuż tuż...

W ubiegłą sobotę odszedł z tego ziemskiego wymiaru pewien człowiek z mojej rodziny. Nie spotykaliśmy się często. Widywaliśmy się niekiedy "przelotem";) lecz gdy się widzieliśmy to zawsze towarzyszył nam uśmiech:)
Był wyjątkowym człowiekiem, dość specyficznym:) Możliwe, że swymi doświadczeniami życiowymi mógł u niektórych wywoływać różne odczucia (ale to raczej ze względu nie poznania tejże osoby, jej prawdziwych doświadczeń, tego, co powodowało takie a nie inne sytuacje..)

R. odszedł można powiedziec że znienacka, "przypadkiem"...ale przecież nie ostnieje coś takiego jak przypadek, prawda?
Analizując wszystko to, co się wydarzało przez te kilka Jego ostatnich dni, każda sytuacja, każdy moment miał swój wydźwięk, miał swoje bardzo mocne znaczenie. Był początkiem Drogi...ale to tak naprawdę można było dostrzec dopiero gdy nastąpiła ta sytuacja, gdy serce powiedziało "dość"...

Refleksje unoszą się i płynął jak łódka na morzu...a z nimi zrozumienie i szacunek do decyzji podjętej przez R. ..bo czyż nie sami wybieramy koniec tego czasu tutaj, w tym wymiarze? Bo czyż nie my decydujemy się na takie a nie inne doświadczenia?

Wiem, że wiele osób może się tutaj ze mna niezgodzić, wiem o tym. Ale jest też sporo takich, które czują podobnie...


Choć to temat nie należący do łatwych, to jednak dotyczy każdego z nas. Wcześniej czy później przyjdzie każdemu się zmierzyć z taką "przygodą" z bliskimi osobami.
Gdy nadchodzą chwile pożegnań, nawet takich w myślach, nieustannie łączą się wraz ze wspomnieniami, jakby tymi właśnie chciały w pewnym sensie ożywić tą osobę.
Ale czy temat śmierci musi być taki smutny?
Przecież w niektórych kulturach ten czas jest wypełniony radością, kolorami i ogólną atmosferą zabawy/szczęśliwości, by nie zatrzymywać Duszy na tym planie ziemskim, by pomóc jej pofrunąć dalej, ku nowym Przygodom:) ..a jak wiadomo smutki (choć nieodłączne takim chwilom) tylko zatrzymują, zamiast z akceptacją pozwolić iść dalej.

Temat śmierci = nowych narodzin nieustannie towarzyszy mi od czwartku ubiegłego tygodnia. Każda minuta jest przez to jeszcze bardziej uważniejsza, postrzeganie wszystkiego (i wszystkich!) wokół jest jakby bardziej wyraziste...czyżby uważnośc stała się bardziej wyostrzona..? Czyżby czegoś wyglądała..? A może warto, by tak na codzień było, a tego typu doświadczenia tylko o tym przypominają..?





ZNAKI
Wiele połączeń się ukazało - tych międzyludzkich jak i tych pomiędzywymiarowych.
UCZUCIA
Niesłychane pokłady współczucia i miłości zarazem.
SMUTEK
Jako nieodłączny Przyjaciel, lecz trzeba wiedzieć, kiedy mu podziękować, by nie stał się "motywem przewodnim".
ZROZUMIENIE / POZWOLENIE
Wyrażenie aprobaty na wolę innego człowieka.
SZACUNEK
..jak wyżej plus wzięcie pod uwagę faktu, że sami chcielibyśmy być zapewne traktowani tak, jak sami sobie tego życzymy, zatem uszanowanie decyzji innych osób jest oznaką szacunku również do samego siebie.

***


Dla R.

...idź obraną drogą
bliscy Ci pomogą
uszanują, zaakceptują...

mimo smutku, łez i żalu
odprowadzą bez ciężaru

byś mógł ruszyć w dalszą podróż...

niechaj ona będzie miła
by radość w trakcie towarzyszyła..

z plecakiem wypełnionym wspomnieniami
wędruj tam, gdzie miałeś w planach iść

niech te ziemskie doświadczenia
każdego rodzaju wzruszenia
pozostawią ślad w Twej Duszy
i niech wszechświat się poruszy
tuląc Cię do swoich ramion
w Obfitości
i Miłości

kiedyś się pewnie spotkamy
wesoło porozmawiamy
i powspominamy..
..szerszenie w jabłkach
co to się tak częstowały
i po sobie ślad pozostawiały..
także kulinarne Twe przetwory
naleweczki, z malin soki
na zimową porę weki
które tak lubiałeś robić..
...

pamięć Twej osoby pozostanie wśród Twych bliskich
także w pozostałych wszystkich
którzy Cię poznali
i Twe imię zapamiętali
zatem..
wiedz, że możesz śmiało iść swą dalszą drogą
wraz z piękną pogodą
i w obawie pozostawionego bliskim smutku
nie bój się ruszyć na przód powolutku..
nie musisz się przed tą drogą chować
wędrówkę swą w spokoju możesz kontynuować

Dla R. od K.
***


Proszę, nie współczujcie mi, nie składajcie kondolencji.
Ja wiem, że postrzegam pewne sprawy nieco inaczej, stąd nawet wśród bliskich mi osób uważana jestem za "inną";) i dobrze;)
Jeśli macie ochotę pomóc Duszy R., po prostu pomyślcie sobie coś miłego i tą energię poślijcie w stronę opisanej tutaj "przygody":) a będzie to duża pomoc - to jakby forma dopalacza dla Duszy, w takiej przyjemnej formie:)
Dziękuję:)

20 komentarzy:

  1. By smutek nie stał się motywem przewodnim, zabieram tę myśl. Myślę, że łatwiej nam przeżyć śmierć kogoś, z kim na co dzień się nie spotykaliśmy. Trudniej, gdy odchodzi człowiek z naszej codzienności i robi się pustka. Ja wspieram się modlitwą, bo wiara daje mi nadzieję na życie wieczne i wierzę ,że zmarli są po tej lepszej stronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pustka wtedy jest jeszcze głębsza, gdy odchodzi mąż-tata-brat-dziadek...moim wspomnieniem tak mocnej pustki było odejście babci, z którą mieszkałam, a byłam wtedy jeszcze dzieckiem, ale już nastolatką. Wielkie pokłady różnych emocji się wtedy ukazywały...pamiętam to jak dziś. Do tego jeszcze Babcia podwiedzała mnie w bardzo subtelnych formach, wyjątkowe przeżycia.
      Dusze zmarłych są blisko tych, których kochali, w szczególności te kilka dni po śmierci. Potem, jeśli rodzina na to wyrazi zgodę i uszanuje wolę Duszy, idzie ona dalej. Często właśnie (w chrześcijańskich ceremoniach szczególnie..) te Dusze zamiast być uwalniane i z radością popychane dalej, są one wręcz na siłę zatrzymywane na tym ziemskim planie materii (nie tylko rozpaczą, ale właśnie poprzez niektóre rytuały).
      Poznałam wiele historii na ten temat, róznych faktów i zgadzam się z nimi, a może nawet bardziej czuję je jako prawdziwe. Niekoniecznie każy musi podzielać moje zdanie, oczywiście że nie. Każdy ma prawo myśleć i odczuwać na dany temat tak, jak chce:)
      Pozdrawiam Mysia:)

      Usuń
  2. zatem przesyłam energię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) dzisiaj ten moment zamienienia ciała w proch...niechaj Dusza fruuuunie!!

      Usuń
  3. Ależ pięknie pożegnałaś Go w tym poście...
    Mój pogląd jest identyczny, Ty ukazałaś to właśnie tak, jak ja odczuwam. Szacunek i akceptacja. Podziw. Pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne poznawać ludzi o takich samych odczuciach:) dziekuję:*

      Usuń
  4. Nie jest łatwo puścić nie trzymać. Znam wielu ludzi co bliskich dusze trzymają przy sobie nieustannie płacząc. Kiedyś usłyszałam takie słowa: byłam u mamusi, pomyślałam o rety ile tam mamusia musi mieć lat, chyba blisko setki, spytałam - a nie byłam na cmentarzu, odpowiedź.
    Brat mnie kiedyś skutecznie oduczył od płaczu za nim: leżąc tuż po przebudzeniu leniwie, pomyślałam o nim i łzy w tym momencie jak przez tubę Jego głos, "jeśli ty myślisz że ja nie żyję to jesteś ..". nie wiem kim bo zerwałam się na równe nogi, może lepiej nie wiedzieć? :)
    Ciepłe myśli wysyłam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję:)
      Bliska Rodzina (no wiadomo, nie wszyscy, ale jej "trzon":) bardzo świadomie podeszła do tej Przygody. To niesamowite, jak można wiele spostrzec mając otwarte Serce!:)
      Ach, to Ci Twój Braciszek podpoowiedź podsunął:))

      Usuń
  5. ciężko się czyta takie słowa i co roku przeżywa ten dzień, sczególnie mnie teraz, ponieważ przedwczoraj zmarła moja babcia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja rowniez jestem inna od wiekszosci ludzi, nie lubie cmentarzy i swieta zmarlych. Dla mnie moglo by nie byc tych przybytkow, Siostra mi zarzuca, ze nie chodze na cmentarz, awanturowala sie okrutnie, gdy wymyslila sobie wystawienie pomnika na grobie babci, dziadka, cioci i mojego ojca, a mi do niczego ten pomnik nie byl i nie jest potrzebny i bliskim osobom ktore tam leze rowniez ... Na pogrzebach nie placze, bo po co skoro wierze, ze smierc nie jest koncem, tylko przejsciem do innego wymiaru. A dla ludzi ktorzy cierpia w chorobie smierc jest wybawieniem i takim wybawieniem byla dla mojej cioci, taty i mamy ... a gdy odczuwam taka potrzebe to zapalam sobie lampionik w domu i robiac to dedykuje go osobie o ktorej akurat mysle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym piszesz, chyba nawet mamy podobne doświadczenia. I tak jak wspomniałaś, lepiej pomożemy bliskim myśląc o nich w zaciszu domowym, posyłając im dobrą energię... Moi bliscy nie widzą tego, że śmierć to tylko przejście, taka furtka w inny wymiar...kurcze, czy dopiero gdy odejdą z tego planu materialnego - dostrzegą to..? Ciekawe, czy wóczas ta ich większa-szersza świadomość pozwoli im dostrzec szerszą perspektywę....czy też, tak jak tutaj, będą mieli ją zawężoną do pewnego stopnia...? Niekiedy rozmyślam właśnie nad tym, i miewam różne odczucia.
      Pozdrawiam 4_dina:)

      Usuń
    2. Wiesz tez sie czesto zastanawiam nad tym, czy gdy osoby z zawezonym postrzeganiem po przejsciu na druga strone, tam rowniez maja je zawezone ... ? Mialam takie dosc dziwne doswiadczenie, zwiazane z moja tescoowa, ktora traktowala mnie niepowaznie, lekcewazaco ... i jakze czesto dajac mi do zrozumienia, ze jestem niewiele warta w jej oczach. Niedlugo po jej smierci, siedzac nad jakas angielska czytanka, na wlasne zyczenie uczac sie mozolnie slowek i odrabiajc zadanie zadane przez ciocie ktora dawala mi lekcje, zobaczylam w mojej glowie tesciowa patrzacom na mnie troche jakby z gory i boku rownoczesnie, ale nie to bylo dla mnie dziwne, tylko uczucie jej bezgranicznego zdumienia, ze mnie na to stac ... W mysli przekazalam jej: "a co myslalas, ze jestem na to za glupia, za leniwa?" I czasem sie zastanawiam jak ona teraz mnie ocenia, czy nadal tak jak wtedy gdy zyla. Czasem o nie j mysle, ale czuje ze tak jak za zycia nie nadawalu=ysmy na jednych falach, tak niec sie nie zmienilo ...

      Usuń
    3. Z jednej strony to by było trochę głupie, że po przejściu w te inne wymiary jest się nadal na tym samym etapie świadomości...bo to by sugerowało, że nie istnieje coś takiego jak rozwój duchowy, albo że wogóle jest coś więcej..
      Z drugiej zaś strony, Dusze decydujące się zejść tutaj na Ziemię, myślę, że wyraziły chęć/podjęły tą decyzję z pełną świadomością jakich stanów chcą tutaj podoświadczać..
      No i jeszcze po trzecie...może niektórzy po prostu nie zdołali się na tyle rozwinąć / obudzić za życia na Ziemi, że jakby nie są w stanie nawet pomyśleć, że można "jeszcze coś" czy "jeszcze gdzieś", na przykład za życia ich dusze zostały przejęte przez różne egregory / programy (i doktryny różnego typu wierzeń) które usidlając taką duszyczkę zamykają jej bramy do "wyższego pułapu", i to wielce możliwe, że jest celowym działaniem niektórych "grup".

      Też niekiedy rozmyślam nad tym, jak to faktycznie jest i dochodzę za każdym razem do wniosku, że ...dowiem się w stosowanym czasie:)

      Usuń
    4. Bardzo poważnie dziewczęta rozmawiacie, najgorsze są osądy osądzanie według własnego wyobrażenia innej osoby. Ważne jest także by wiedzieć że się już odeszło, najczęściej ludzkie dusze nie zauważają zmiany perspektywy a mnie interesuje czy zwierzęta są tam z nami po tamtej stronie życia. :)

      Usuń
    5. Tak, nad tym tematem też często rozmyślam..czy zwierzęta też "tam" będą:) ..pomimo, że spotkałam się z wypowiedziami, że zwierzęta nie posiadają duszy...póki co nie mam pojęcia jak mogę to zbadać;) i własnie póki co cieszę się, że mogę sobie z nimi być teraz, w tej czasoprzestrzeni, doświadczać ich niesamowitej obecności, obserwować i przyglądac się ich zachowaniom jakże innym od ludzkich;)

      Usuń
    6. Ja rowniez zastanawiam sie nad tym czy zwierzeta maja dusze i mysle, ze tak. Kiedys popelnilam posta na temat wlasnych dziwnych doswiadczen zwiazanych ze zwierzetami, po tym jak ich juz nie bylo http://dinaikoty.blox.pl/2010/09/Czy-zwierzeta-maja-dusze.html#ListaKomentarzy

      Usuń
    7. Przeczytałam Twojego posta, rzeczywiście ciekawe Przygody mieliście co do kotków Waszych:) Ja miałam taką jedną, ale mogło to być wynikiem mojej mocnej koncentracji w kierunku Dandiego, mojego kochanego kocurka... patrzyłam na Jego zdjęcie i po pierwsze widziałam tam jego ruchy:) jakby na mnie patrzzył, mrugał oczami, nawet sie trochę poruszał, był istotnie na tej fotografii żywy:) a po drugie w trakcie intensywnego myslenia nad Nim spadła na podłogę, odklejając się od szafy taka ozdóbka wełniana. Mocno wtedy poczułam obecność Dandusia:)
      W sumie to bardziej wierzę w to, że zwierzęta mają Duszę, a przynajmniej coś, co tą Duszę w rozumieniu ludzkim przypomina.

      Usuń
  7. Bycie inną jest dobre jeżeli pomaga nam w życiu.
    Tak myślę.
    Jeśli utrudnia to chyba nie o to chodzi.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam Twojego komentarza, zanim napisałam maila:) stąd moja propozycja w wiadomości co do tego wpisu;)
      Pozdrawiam ciepluuuuteńńńńkoooo:) ***

      Usuń